Zaraźliwa zaraza ziemniaka
2022-06-01
Zaraza ziemniaka od czasu pojawienia się w Europie nieustannie powoduje ogromne straty w plonie bulw, które sięgają od kilkudziesięciu do 100%. W Polsce są szaacowane na 25-50%. Najmniej zawodnym sposobem jej ograniczania są zabiegi fungicydowe.
Ziemniak, odkąd w drugiej połowie XVI w. trafił do Europy, przeszedł ogromną przemianę. Z bulw uprawianych w ogrodach papieskich, ze względu na piękne kwiaty, i dla bogatej szlachty stał się najważniejszą, poza zbożami, rośliną uprawną będącą pożywieniem dla ludności całego świata. Duże zapotrzebowanie i presja jakości sprawiają, że jej ochrona przed szkodnikami i chorobami jest ważna, generując wysokie koszty. Jedną z najważniejszych chorób ziemniaka jest zaraza, wywoływana przez organizm grzybopodobny Phytophthora infestans.
Nowa, groźna populacja P. infestans
Sprawca choroby podlega ciągłym zmianom, utrudniając uprawę ziemniaków i prowadzenie ochrony. Zmiany, jakie obserwujemy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat, są związane w dużym stopniu z pojawieniem się w Europie typu kojarzeniowego A2, który umożliwia sprawcy płciowy sposób rozmnażania. W efekcie obserwujemy niekorzystny dla producentów wcześniejszy termin wystąpienia choroby, wzrost agresywności oraz często nieskuteczność ochrony prowadzonej w tradycyjny sposób.
Przeprowadzone testy wykazały, że „nowa populacja” P. infestans może dokonywać infekcji w temperaturach 3-27°C, podczas gdy infekcje powodowane przez „starą populację” (przed pojawieniem się typu kojarzeniowego A2) następowały w temperaturach 8-23°C. Badania te wykazały także, że w przypadku nowej populacji obserwujemy szybsze kiełkowanie zarodników i penetrację żywiciela, co doprowadziło do skrócenia okresów krytycznego nawilżenia liści (około 4 godzin w temperaturze 15°C), gdy w przypadku starej populacji za minimalny czas nawilżenia liści potrzebny do kiełkowania uważano 8 godzin. Wzrastająca agresywność nowych genotypów prowadzi także do produkowania większej ilości materiału infekcyjnego (zarodnikowanie na górnej i dolnej stronie liścia oraz na łodygach). Podczas chłodnej i wilgotnej pogody na jednej zmianie chorobowej może powstać 250 000 zarodników dziennie.
Zmienność sprawcy utrudnia ochronę
Ochrona plantacji ziemniaka przed patogenem, który ulega częstym zmianom, nie jest łatwa i wymaga wykorzystania wszystkich dostępnych metod ochrony (agrotechnicznych, hodowlanych, chemicznych). Dużym utrudnieniem w ochronie są liczne źródła materiału infekcyjnego (sterty odpadowe, porażone bulwy, samosiewy, plantacje niechronione), do których dołączyło kolejne – w postaci oospor, czyli formy przetrwalnikowej sprawcy. Oospory mogą przetrwać w glebie przez kilka sezonów, nie tracąc swojej agresywności, a wiosną obok porażonych bulw stanowić jedno z głównych źródeł wczesnej infekcji na plantacji. Infekcja, rozwijając się na łodydze tuż nad powierzchnią redliny, jest trudna do zauważenia tym bardziej, że roślina początkowo nie zmienia swojego wyglądu. Późniejszym objawem rozwijającej się choroby są liczne drobne plamy nekrotyczne na liściach znajdujących się tuż nad powierzchnią redliny.
Wspomagać skuteczność późniejszych zabiegów
Zabiegi agrotechniczne (zdrowy sadzeniak, optymalny termin sadzenia, nawożenie dostosowane do potrzeb odmiany, obsypywanie i formowanie redlin, zbiór po dojrzeniu skórki) są ważnym elementem wspomagającym zastosowanie ochrony chemicznej. Warto zwrócić uwagę na znaczenie zabiegów obsypywania i formowania redlin – istotny czynnik ograniczający możliwość zakażania bulw już w trakcie wegetacji. Wyniki różnych badań wskazują, że zarodniki, które wraz z kroplami wody są spłukiwane do gleby, mogą w niej przetrwać od kilku do kilkudziesięciu dni, a niestaranne wykonanie zabiegu formowania redlin ułatwia im wnikanie do rozwijających się bulw, zwłaszcza że ich skórka nie stanowi jeszcze bariery ochronnej.
tekst i fot. dr inż. Jerzy Osowski
Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – PIB, Oddział w Boninie
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 06/2022 miesięcznika „Nowoczesna Uprawa”
Komentarze
Brak komentarzy