Coraz więcej stonki kukurydzianej
2022-09-29
Stonka kukurydziana to groźny szkodnik kukurydzy. U nas pojawiła się w 2005 r. na Podkarpaciu. Miała wówczas status organizmu kwarantannowego w Unii Europejskiej, stąd też monitoring jej rozprzestrzeniania się i nadzór nad zwalczaniem sprawowała Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Jaki jest status stonki dzisiaj?
Praktyka pokazała, że jest to gatunek wysoce inwazyjny, bardzo szybko rozprzestrzeniający się. Masowo namnaża się na monokulturach kukurydzy, z których migruje na nowe tereny. Chrząszcze potrafią pokonać w locie kilka km dziennie, ale owad ten znany jest z rozprzestrzeniania się także razem ze środkami transportu. Trzeba mieć świadomość, że płodność jednej samicy to zwykle 600-800 jaj, ale badania laboratoryjne IOR – PIB wykazały, że jedna samica w sprzyjających warunkach potrafi wydać nawet 1400 jaj. To pokazuje, jak niewielka liczba chrząszczy wystarczy, aby na danym terenie gatunek ten szybko się namnożył, jeżeli ma możliwość rozwoju na plantacji prowadzonej w monokulturze, bez ochrony insektycydowej. Jak wynika z danych PIORiN, do końca 2013 r. owad ten wystąpił łącznie w 11 województwach. Były to na tamten czas: podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie, małopolskie, śląskie, opolskie, dolnośląskie, wielkopolskie, łódzkie, mazowieckie oraz podlaskie. Z racji tego, że od 2014 r. stonka kukurydziana przestała być gatunkiem kwarantannowym, w UE zaprzestano jej monitorowania.
Rezygnacja z monitoringu nie była dobrą decyzją
Powstała w ten sposób ogromna luka w wiedzy, jak licznie szkodnik występuje na obszarze poszczególnych województw, a zwłaszcza, które powiaty już zasiedlił. Odpowiedzi na te pytania nie poznamy, dopóki nie zostanie uruchomiony ogólnokrajowy monitoring. Póki co nie ma jednak informacji, aby takowy był planowany. Z tego powodu o kierunkach rozprzestrzeniania się szkodnika dowiadujemy się tylko z okazyjnych obserwacji, w tym sygnałów od samych rolników. Na bazie takich danych trudno stworzyć dokładną mapę zasięgu występowania szkodnika, tak jak to zrobiono choćby w odniesieniu do omacnicy prosowianki.
tekst i fot. dr hab. inż. Paweł K. Bereś, prof. IOR – PIB
Instytut Ochrony Roślin – PIB, TSD w Rzeszowie
Cały tekst można przeczytać w wydaniu 10/2022 miesięcznika „Nowoczesna Uprawa”
Komentarze
Brak komentarzy